Wywiady

„Poznajmy się bliżej”- rozmowa z Leną Pianovską

05 cze 2020 —
Drukuj
Lena Pianovska

Pozytywna energia i wiedza, która robi wrażenie. Lena Pianovska to pełna pasji, zdolna i rządna wiedzy projektantka. Założycielka Studia Livi oraz członek zarządu STGU. Łączy w sobie kompetencje projektanta i stratega. Ma DNA mentora i zależy jej, by zasilać wiedzą naszą branżę oraz wszystkich, którzy mają dylematy zawodowe. Wierzy w szeroko otwarte oczy i umysły! Wierzy w to, że doświadczenie zdobyte dużym kosztem może pomóc innym ten koszt zminimalizować :).

Pozytywna energia i wiedza, która robi wrażenie. Lena Pianovska to pełna pasji, zdolna i rządna wiedzy projektantka. Założycielka Studia Livi oraz członek zarządu STGU. Łączy w sobie kompetencje projektanta i stratega. Ma DNA mentora i zależy jej, by zasilać wiedzą naszą branżę oraz wszystkich, którzy mają dylematy zawodowe. Wierzy w szeroko otwarte oczy i umysły! Wierzy w to, że doświadczenie zdobyte dużym kosztem może pomóc innym ten koszt zminimalizować :).

1. Co spowodowało, że zdecydowałaś się porzucić karierę prawnika i zająć pracą twórczą, tworząc studio Livi?

To jest długa i spontaniczna historia… Po pierwsze nie uważam, że zrobiłam prawniczą karierę - praca w Citi Banku w departamencie prawnym to jeszcze nie kariera (przynajmniej wg moich kryteriów). Byłam młoda i wiedziałam, że … trzeba pracować w zawodzie, bo prawnik nie pracujący w zawodzie to potwarz ;). A więc budując swój profesjonalny dorobek (i zmieniając kilka prac po drodze) wylądowałam w miejscu, które czyniło mnie wyjątkowo zawodowo i społecznie nieusatysfakcjonowaną, tylko pieniądze się zgadzały ;). Gdybym raz jeszcze szła tą drogą dziś wiedziałabym, że moim powołaniem w tym zawodzie jest praca z ludźmi i kariera adwokacka, ale wtedy jeszcze nie wiedziałam. Jestem totalnie społecznym zwierzęciem, do szczęścia w pracy potrzebuję mieć: ludzi, zżyty team do zadań specjalnych, odrobinę misyjności i możliwość zobaczenia, że moja praca ma jakiś kształt, wymiar i  coś realnie zmienia w otoczeniu. 
Skracając życiorys zawodowy - mając u boku przyjaciółkę, która była fotografką i łączyła to z projektowaniem graficznym, przyglądałam się temu jak projektuje okładki do płyt i materiały graficzne i przy okazji się uczyłam, na zasadzie hobby. Ja mam tę łatwość, że ciągnie mnie do rzeczy kreatywnych, manualnych, więc szło jak po maśle ;). I nagle jak grom z jasnego nieba przyszedł klient, który chciał pracować tylko z nami, i tej pracy zrobił się ogrom. Był to hotel SPA nad morzem, który trzeba było nie tylko obrandować, ale również udekorować, ofotografować i zrobić całokształt prac identyfikacyjno-wizualnych. Potem do tego doszły salony SPA, m.in. w Warszawskim hotelu Bristol, a potem tematy wystawowo-wydawnicze. Kiedy doszły zajawki video do telewizji nie było odwrotu. To wszystko zaowocowało decyzją, że założyłyśmy naszą pierwszą firmę postanawiając  zmierzyć się z wyzwaniem. Ja byłam zachwycona, pochłonięta dobrymi emocjami i rozpierającą mnie energią i potraktowałam to zadanie jako chwilowy urlop od pracy w korporacji. Wtedy nie wiedziałam, że ten “urlop” stanie się moim nowym życiem zawodowym. 
A zatem emocja wygrała z racjonalnością. Wybrałam to, co dawało mi na tamten moment większe spełnienie zawodowe. Mieliśmy super team, i praca w tym zespole była ogromną wartością i przygodą. No proszę, kto by tego nie chciał? 
 

2. Z jakimi markami najlepiej Ci się pracuje? Jaka branża jest Ci najbliższa?

Lubię pracować z markami premium lub z markami kraftowymi, trudno mi/nam się pracuje dla segmentu lowcost, takiego na dodatek mainstreamowego. W tej pracy to jest tak, że co rusz masz nowe wyzwania, przez co ulubione tematy się zmieniają, bo ciągle rozwijasz się i ewoluujesz. Nigdy nie pracujemy dla jednego segmentu. M.in mamy na koncie współpracę z rynkiem prawniczym, sporo pracy dla rynku beauty, trochę tzw. fooddesignu, oraz kilka lat obsługi wyłącznie męskich tematów (np. kotły grzewcze i wiatraki przemysłowe). Packaging przewinął się u nas nie raz, ale dopiero 3 lata temu podbił moje serce, kiedy zabraliśmy się za całościowy rebranding marki kosmetycznej i obecnie praca z kosmetykami to u nas wiodący kierunek. Niewątpliwie bardzo czuję usługi i produkty dla kobiet. Ja też prywatnie w projektowaniu lubię ład wizualny, finezję i detal, a więc wszystko, co “uderza w tę nutę” daje mi dużą satysfakcję. A jeszcze segment premium preferuję dlatego, że tam jest miejsce i budżet na projektowanie ciekawych gadżetów i na papiery. Praca z papierami to coś fantastycznego! Kolory, tekstury, planowanie druku - tu się dzieje totalna magia. To jest moment, gdy marka dostaje sensoryczny wymiar - bardzo to lubię. 

 

Lena

Lena

3. Kiedy i w jaki sposób zaczęła się Twoja przygoda z STGU?

Pewnie nie byłoby tej przygody, gdyby nie potrzeba przynależności, zrzeszenia się oraz tzw. certyfikacji jakości - czyli dołączenia do STGU w charakterze członka. Natomiast przygoda w zarządzie Stowarzyszenia zaczęła się 3 lata temu. Stowarzyszenie ustawowo musiało wymienić zarząd i znalazła się nasza trójka (czyli ja, Lena Mitkowa i Filip Tofil), której zależało na branży polskich projektantów bardziej i która zechciała wziąć na siebie odpowiedzialność za losy Stowarzyszenia. Chwilę później dołączył do nas Mateusz Machalski i obecnie w tym składzie staramy się robić dobre i ważne rzeczy na rzecz całej branży, nie tylko dla członków. Wspiera nas Komisja Rewizyjna, jako organ kontroli STGU (Bożena Cichecka i Andrzej Budek). Ale wciąż jest nas za mało, by w pełni realizować nasz cel i wizję. Powiem szczerze - jest  to bardzo ważny dla mnie kawałek życia zawodowego i traktuję go z powagą i szacunkiem. Jesteśmy jedynym podmiotem zrzeszającym polskich projektantów graficznych, tym bardziej wydaje mi się, że powinniśmy być zrzeszeni i zjednoczeni, bo w obliczu poważnych sytuacji grupa jest zawsze bardziej wpływowa i skuteczna niż jednostka. Jesteśmy praktykami - każdy z nas prowadzi własny biznes, a więc doskonale rozumiemy problemy i potrzeby branży. Staramy się na nie odpowiadać na miarę naszych sił i możliwości. No i wierzę, że to, co robimy przyłoży się na to, żebyśmy byli bardziej liczną i wpływową organizacją. A przy okazji STGU to są super ludzie i bardzo wartościowe relacje!
 

Lena


4. Jak odnajdujesz się w obecnej sytuacji zmuszającej Nas do pracy zdalnej?

Fantastycznie, o ile mam posprzątane w domu ;). W tej kwestii jestem cyfrową nomadką i potrafię pracować wszędzie, gdzie mam swój sprzęt i… ład wizualny. Bardzo trudno mi się pracuje w bałaganie. Reszta to tylko zmienne dekoracje ;). 
Natomiast to, co faktycznie jest uciążliwe to większe zmęczenie po pracy online. Po dniu, gdzie np. mam 5 z rzędu wideokonferencji jestem zwyczajnie wyzerowana. 
Ale tak po prostu,  życiowo  już ciągnie mnie do ludzi i miłego pogawędzenia face to face :)


5. Udzielasz się w wielu obszarach w życiu prywatnym i zawodowym. Jak Ty to wszystko ogarniasz?

Nie wiem ;) Naprawdę! Wszystko mnie ciekawi, najchętniej bym poszła na kolejne studia, odpaliła warsztaty nt zrównoważonego i prostego gotowania (warsztaty kosmetyczne już mam opanowane, więc pewnie by poszło gładko). Wciąż mnie kusi produkowanie sesji zdjęciowych (choć zawodowo od dawna nie zajmujemy się fotografią u siebie w studio, ale sentyment został). Myślę, że niektórzy po prostu mają większą pojemność, i powiem szczerze, nie zawsze to jest zaletą - bo widzisz ja jestem jedna, doba za krótka, a rzeczy, które mnie ciekawią, jest cała masa. A są jeszcze rzeczy, które po prostu trzeba zrobić. Czasem bym wolała wiedzieć od dziecka, że chcę być kosmonautą, i tylko w tym jednym kierunku się doskonalić. A tu jest jakoś tak, że moje życie to jeden wielki  multiprojekt. Z minusów, powiem, że od ponad 2ch lat nie uzupełniałam portfolio. Na przykład robiąc całościowy rebranding jednego z topowych producentów kosmetyków naturalnych w Polsce (mowa o marce Naturativ https://www.facebook.com/Naturativ/) nigdy nie powstało porządne case study, by tym się pochwalić. A proces był bardzo złożony i zakończył się sukcesem -  marka, która istniała tylko jako e-commerce weszła do renomowanych sieci sprzedaży, m.in. takich jak Douglas, do pefumerii w portach lotniczych i do butikowych concept stores. Na dodatek praca nad marką była sporym wyzwaniem wizualnym - ceny były premium, a wygląd wręcz bojkotował przynależność do tej półki cenowej. No i kolejną barierą było bardzo ograniczone pole do popisu w zakresie opakowań i technik zadruku. Może jednak pochylimy się nad tym case study, bo to bojkotowanie własnego dorobku  ;) Takie zachowanie potępiłabym u każdego, kto by się zgłosił do mnie na konsultację portfolio. 

 

Lena

Lena

6. Jak lubisz spędzać wolny czas?

Poproszę o łatwiejszy zestaw pytań :). 
Powiem krótko - bez komputera! Wszystko zależy od czasu i możliwości. Przez ostatnie 5 lat  to były ciągłe “city breaki” w stylu “a lecę do Londynu pochodzić po muzeach”. Lubię wziąć aparat do ręki i się zapuścić w miasto (najchętniej nieznane), ale to już rarytas (pęd życia temu nie służy). Na liście przyjemności są las, woda, grzyby, kino, ludzie… Im aktywniej żyję i się udzielam w tygodniu, tym większego wyciszenia szukam w weekendy, i w drugą stronę - jeśli długo siedzę z nosem w projekcie bez kontaktu z ludźmi, wtedy chętnie wyruszam w piątek do klubu muzycznego na spotkanie ze znajomymi. Lubię ugotować dla przyjaciół, tak gotuję i inni twierdzą, że całkiem dobrze ;). Mam w sobie jeszcze niezrealizowany gen ogrodnika - na sadzeniu i doglądaniu roślin mogłabym spędzić drugie życie, gdybym je miała ;). Zazwyczaj mogłam dać temu upust na wsi u swojej babci (magia przebywania z nią to osobna historia), ale w obecnych czasach musiałam wyżyć się na zazielenianiu balkonu. Widzę, że się zmieniam i też zmieniają się moje potrzeby i preferencje spędzania wolnego czasu. A więc pewnie za 5 lat ta lista będzie wyglądała nieco inaczej. Na przykład zauważam, że  szybkie weekendowe wyskoki do innych państw/miast już mniej cieszą, chcę na dłużej, na spokojnie, najlepiej na 6 m-cy, może 2 lata. No, widzę że fantazja mnie ponosi ;). 


7.  Jakie jest Twoje motto życiowe? Czy masz jakieś złote rady dla innych na ten trudny dla wszystkich czas?

Myśl zasobami, a nie ograniczeniami. Czyli zamiast rozpaczać nad tym czego nie możesz zrobić, zastanów się, co możesz - nowego, innego, zapomnianego. Zapewniam Cię, zawsze coś się znajdzie :). Ja też cały kwiecień miałam spędzić w LA, Vegas, na zwiedzaniu  i na wygrzewaniu się pod słońcem Kalifornii. Zamiast tego zostałam uziemiona w pandemicznym zamknięciu ze złamanym kolanem i zwichniętym barkiem. Ale w tym właśnie zamknięciu powstał cykl wywiadów #STGUasks (z którego bardzo się cieszę), a ja rozpoczęłam nową ścieżkę kariery - dziennikarską :D. Do tego powstaje w STGU  pierwszy w naszej branży Program Mentorski i jeszcze kilka fajnych rzeczy, które niebawem ogłosimy :).